Bruce Willis jako zmęczony życiem Jack Mosley ? glina, alkoholik ma za zadanie przewieźć do sądu Eddiego - przestępcę będącego jednocześnie świadkiem przestępstwa. Oczywiście z pozoru proste zadanie zaczyna się powoli komplikować i Jack musi się nieźle natrudzić by przejechać przez tytułowe 16 przecznic...
Choć pomysł na film był całkiem dobry, to wykonanie już świetne nie jest. Tak jakby scenarzyście zabrakło pomysłów i oprócz kilku dobrych scen nie wiedział co w tym jednak krótkim filmie ma się znaleźć. 16 przecznic jest więc filmem przegadanym, trochę bez wyrazu i ikry. Prawdziwego napięcia wciskającego w fotel też niestety nie uświadczymy. Część scen jest za bardzo rozciągniętych lub całkowicie niepotrzebnych, drażni też humor, który zostaje wprowadzony do historii trochę na siłę.
Bruce jako wymęczony i ledwo żyjący policjant sprawdza się całkiem dobrze, natomiast Mos Def ze swoim niesamowicie dziwnym głosem jest co najmniej irytujący. Kompozytor Klaus Badelt jak zwykle się nie postarał i muzyki w filmie prawie w ogóle nie ma.
Z drugiej strony tragicznie jednak nie jest, bo 16 przecznic ogląda się dobrze chyba m.in. przez to, że nie jest to typowy amerykański film sensacyjny. Akcja, bijatyki i strzelaniny są prawdopodobne i realistyczne, ludzie nie są niezniszczalni i nawet jedno uderzenie może ich unieruchomić, a ponadto ? jak to w życiu - nie są kryształowi, więc nawet nasz główny bohater dobrym człowiekiem do końca nie jest. Za to duży plus
6/10